„Brudny Bóg” to książka adresowana do wierzących i do ateistów, do wątpiących oraz poszukujących.
Autor, który jest doskonale wykształconym pastorem i wykładowcą uniwersyteckim, skupia się na biblijnych ewangeliach, objaśniając ich znaczenie. Nie robi tego jednak w wydumany sposób – pisze obrazowo, przystępnie, często przywołując przykłady ze współczesności. Sporo miejsca poświęca łasce, dobroci, bezinteresowności, miłości bliźniego i próbom, jakim człowiek jest poddawany. To nie tylko religijne przesłania, ale i uniwersalne aspekty moralne, które nadają sens życiu każdego człowieka (a przynamniej powinny, gdyż ostatnie stulecie nieraz udowadniało, że teoria bywa daleka od praktyki).
Duże wrażenie robi sposób, w jaki Johnnie Moore przedstawia czytelnikom Jezusa. To Bóg i człowiek, jednak nie wyidealizowany jak to często widujemy na przykład na sakralnych rzeźbach czy malowidłach. Udręczony, upokorzony i ukrzyżowany Chrystus na pewno był brudny od własnej krwi, kurzu, potu, nieczystości, jakimi obrzucano go podczas Drogi Krzyżowej. Cierpiał i odczuwał fizyczny ból jak śmiertelnik.
Taki wizerunek, znacznie odbiegający od utartych kanonów, bardziej jednak zbliża Jezusa do człowieka niż oddala.
Autor w sposób przekonujący i jednoznaczny przekonuje, że nie należy utożsamiać Boga z Kościołem jako instytucją i duchownymi, którym – mówiąc oględnie - nieraz daleko do ideału. Wiara i klęczenie przed ołtarzem oraz bezmyślne klepanie „zdrowasiek” to nie to samo.
Ten zdroworozsądkowy pogląd nie jest niczym nowym, jednak pastor Johnnie Moore kładzie na niego szczególny nacisk, gdyż w czasach nam współczesnych ludzie często obrażają się na Kościół i na księży. Nie wyklucza ich to jednak z grona wiernych i wierzących, nie pozbawia łaski, opieki i miłości Boga.
Książka „Brudny Bóg” to lektura dla każdego. Na pewno przypomina o sensie wiary, o podstawowych wartościach, o sile, jaka tkwi w człowieku. Emanuje też optymizmem i daje dużo do myślenia. Takie właśnie kazania chc