Koronawirus bardzo silnie oddziałuje cały czas na nasze życie, choć dziś, z perspektywy czasu, wydaje mi się, że początki pandemii były trudniejsze, przynajmniej w życiu rodzinnym. Byliśmy zmuszeni do ciągłego przebywania ze sobą w swoich domach, zdalną pracę i naukę, nie mogliśmy spotykać się ze znajomymi, co wystawiało na ciężką próbę naszą cierpliwość. Przedłużająca się izolacja stała się uciążliwa już dla każdego. Doświadczenia te wykorzystała Małgorzata Górna w książce „Jak wychować mamę/tatę, gdy świat stanął na głowie”, która ukazała się nakładem „Zielonej Litery” – nowego projektu wydawniczego, kierującego swoją ofertę do dzieci, ale publikujące również poradniki, plannery oraz beletrystykę.
Ta książka to dwa w jednym. Zawiera dwie opowieści o tej samej rodzinie, pisane z perspektywy dwójki rodzeństwa: dziewięcioletniej Zosi i dziesięcioletniego Piotrka, którzy w obliczu wybuchającej pandemii muszą zmierzyć się ze swoimi problemami, nową jakością relacji z rodzicami i dziadkami. Wspólna, domowa nauka to droga przez mękę, zarówno dla dzieci, jak i rodziców. Pierwszym brakuje umiejętności koncentracji, a drugim cierpliwości. Poza tym młodzi wpadli na pomysł, aby odrobinę wpłynąć na swoich rodziców – mamę zachęcić do mniejszej pedantyczności w kwestii porządkowania domu, a tatę do większego opanowania. Korzystają przy tym z porad podręcznikowych, a z ich opacznego zrozumienia przedstawionych tam treści wynika szereg komicznych sytuacji.
Do mnóstwa problemów z organizacją nauki, życia, wolnego czasu, remontu, dochodzi postępująca choroba babci, która traci pamięć, chowa rzeczy w nieprawdopodobnych miejscach i robi bezsensowne rzeczy. Zmierzenie się z tą sytuacją jest dodatkowym wyzwaniem dla całej rodziny.
Książka została napisana bez odrobiny lukru. Rodzice zostali tu pokazani ze wszystkimi swoimi wadami, nieidealnymi, nie podręcznikowymi zachowaniami, kiedy tracą cierpliwość, nie chcą przyznać się do błędu lub niewiedzy, bywają dla siebie złośliwi, uciekaj