PrzepisNaMilosc.pl
Czego możemy się od nich nauczyć? Oczywiście silnej wiary. Dobroci. Miłości do bliźnich. Wytrwałości. Gotowości do poświęceń. Ale także – o czym na ogół zapominamy – uśmiechu. Bo świętość wcale nie musi być poważna!. A już na pewno smutna. Trudno w to uwierzyć tym, którzy życie według Bożego planu oraz służenie innym uznają za rezygnację z tego, co miłe i przyjemne. Nic tylko klęczeć i się modlić… Nuda! Ale zaraz, zaraz! Spójrzcie na te zadowolone twarze, uśmiechające się do nas z okładek książek Elizy Piotrowskiej. Ci ludzie wyglądają na radosnych, wręcz szczęśliwych. A przecież to święci! Zajrzyjcie dalej: w środku czekają wierszowane opowieści o życiu poszczególnych bohaterów. Nie są to wprawdzie poematy o skomplikowanej symbolice czy konstrukcji, ale raczej proste, zrozumiałe i przyjazne dla dziecięcych uszu rymowanki. W dodatku zaprezentowane w niebanalnej szacie graficznej – uzupełniają je wiele mówiące ilustracje, wykonane przez samą autorkę. Dzięki temu mali czytelnicy z przyjemnością wysłuchają tych kilku historii i poznają niezwykłe postacie – ważne i zasłużone dla Kościoła, dzień po dniu mierzące się z trudnościami życia, a przy tym… zarażające radością. Na początek polscy święci. Jest więc Adam Chmielowski, wielki wrażliwiec i malarz, który bardzo wcześnie stracił rodziców i… nogę. Mimo tego nie zrezygnował ze spełniania swych marzeń, studiował, podróżował, szukając dla siebie miejsca na ziemi. W końcu je znalazł, ale nie w salonach czy galeriach, tylko pośród krakowskich bezdomnych. A zatem ludzi, którzy – jak nikt inny – potrzebowali pomocy i uśmiechu. Oto mała Julia (znana jako Urszula Ledóchowska, założycielka urszulanek) i nauczycielka, która od małego wiedziała, że uśmiech jest poważną sprawą (…), a nie tylko czczą zabawą. Być może to właśnie ten optymizm pozwolił jej – kobiecie urodzonej w XIX wieku! – dotrzeć ze swoją misją do Rosji, Finlandii, Danii, Szwecji , a przede wszystkim – do wielu ludzkich serc. I jeszcze Helenka – późniejsza siostra Faustyna. Też nie miała łatwo: urodzona w ubogiej rodzinie, od najmłodszych lat ciężko pracowała. A mimo to potrafiła się cieszyć! Bo wiedziała, że nic do rzeczy nie ma bieda, /Bóg nam radość taką daje, /jakiej pieniądz nigdy nie da. Być może dzięki tej wiedzy przetrwała i późniejsze niedogodności, kiedy to cierpiała z powodu choroby, a w dodatku opowiadając o swoich spotkaniach z Jezusem, narażała się na drwiny i odrzucenie. A na deser ulubieniec dzieci: święty Mikołaj. W rzeczywistości nie przypominał wprawdzie aż za dobrze nam znanego dobrotliwego staruszka w kiczowatym czerwonym ubraniu z białą brodą z waty, ale za to był postacią o wiele bardziej fascynującą. Uwielbiał sprawiać radość, dlatego starał się innym dawać to, czego potrzebują, zupełnie zapominając o swoich potrzebach. I tak z majętnego młodzieńca stał się bezdomnym biedakiem, a zaraz potem… biskupem! Ale mimo tego awansu wciąż pozostał dobrym, skromnym i uśmiechniętym Mikołajem. Czyż to nie wspaniałe historie? W dodatku prawdziwe! I tak wiele uczące. Bo czyż możemy innym dać coś cenniejszego niż życzliwy uśmiech?
Karolina Mucha