Jestem chrześcijanką. Matką katoliczką, której czasem trudno żyć w zgodzie z Bogiem. Oddać się Jemu, poświęcić dla Niego tyle czasu, ile powinnam. Trudno mi także czasem przestrzegać zasad, jakie dotyczą chrześcijan, czy może po prostu dobrych ludzi. Natłok zajęć, jakie mam każdego dnia wychowując i ucząc dziecko w domu, przy tym zajmując się domem, rodziną czy własnymi pasjami sprawia, że czas biegnie bardzo szybko. Za szybko. Brak go na tę chwilę zadumy, pomyślenia czy modlitwy. Brak też czasem na więcej dobrych uczynków dla innych, a inni to Bóg, niż by się chciało. Bo w każdym dobrym uczynku jest wyraz miłości – do Boga, do drugiego człowieka, do świata. Nawet kobietom, które nie są katoliczkami tego czasu bycia w pełni dla innych może brakować.
15 sierpnia obchodziliśmy święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – najbardziej chrześcijańskiej ze wszystkich matek. Najbardziej oddanej Bogu, i jemu wierzącej kobiety. Matki Chrystusa, Maryi, która dzięki oddaniu Bogu, zgodzie ze sobą i – nie ukrywajmy – odwadze – przyniosła światu Zbawiciela.
Maryja była taką samą młodą dziewczyną, jak współczesne młode dziewczyny. Niczym nie różniła się też od swoich rówieśniczek. Niczym, poza oddaniem Bogu i Jemu zawierzeniem. Przyjmując Jego wolę, przyjęła na siebie ogromną odpowiedzialność, chociaż to że podoła, Bóg przecież wiedział. Ale nie o oddaniu Maryi, czy Maryi w ogóle chcę pisać. Chcę opowiedzieć Wam - kobiety i mężczyźni, katolicy i agnostycy - o książce, która jest być może dedykowana dla kobiet, ale aktualna będzie dla każdego, kto chce być dobrym człowiekiem.
Zakorzenione w miłości Donny-Marie Cooper O’Boyle to książka kobiety doświadczonej przez życie, matki i chrześcijanki. Książka o tym jak pogodzić codzienność z byciem dobrym człowiekiem, byciem dobrą katoliczką. O’Boyle, mająca także polskie korzenie, pisze o tym, w jaki sposób możemy znaleźć więcej czasu na modlitwę, która nie zawsze będzie typową formułką odmawianą czasami bez skupienia i świadomośc