Niedziela.pl
Słynące z pięknej plaży i zabytków Rimini jest także miastem bł. Alberta Marvellego, który spędził tu większość życia. Mamy okazję, by przez lekturę wydanej niedawno książki „Albert Marevelli. Pełnia życia” poznać bliżej postać błogosławionego. Urodził się w 1918 r., zginął mając zaledwie 28 lat. „W jego dzieciństwie nie było nadzwyczajnych zwiastunów przyszłej świętości życia” - pisze autor książki Marek Paweł Tomaszewski.
Można przypuszczać, że impulsami do szybkiego dojrzewania duchowego bł. Alberta była śmierć ojca, który w 1933 r. osierocił liczną rodzinę, a także czasy, w jakich dorastał - okres włoskiego faszyzmu i lata wojny.
Krótko po śmierci ojca 15-letni Albert notuje w dzienniku: „Kto zdoła ujarzmić te dwa zmysły - wzrok i słuch, uczynił już ważny krok na drodze do doskonałości”. A kilka dni później pisze: „Jeśli ktoś chce uniknąć wielu grzechów, zamiast je popełniać powinien powtarzać <>”.
Wydany wraz z biografią dziennik bł. Alberta to zapis jego refleksji o życiu i świętości, wskazówek dla duchowego rozwoju i krytycznego spojrzenia na swoje wnętrze. Na zewnątrz prowadzi zwyczajne życie: chodzi do liceum, wspiera obarczoną gromadką dzieci matkę, udziela się w salezjańskim oratorium i Akcji Katolickiej.
Jako 18-latek wyznacza sobie cel życia. W 1936 r. na pierwszym roku studiów inżynierskich na Uniwersytecie w Bolonii notuje: „Tylko z pomocą Twoją, Maryi i świętych, będę mógł dążyć do tego świetlanego celu, który czasem dostrzegam, ale który jest tak daleko ode mnie. Chcę, o Jezu, zostać świętym. Ty mi dopomóż i podtrzymuj w tym pragnieniu”.
Lata studiów to nie tylko nauka. Albert musi zarabiać na swoje utrzymanie, działa w Federacji Włoskich Studentów Katolickich. Przy tym wszystkim, jak wspominał jeden z kolegów: „Dało się w nim dostrzec głębokie życie modlitwą, a także dokładną znajomość doktryny katolickiej. Jego życie wewnętrzne było nadzwyczajne”.
W książce przytoczono wiele takich świadectw, także z okresu późniejszego, kiedy, po ukończeniu studiów i kilku miesiącach pracy w zakładach Fiata w Turynie, powrócił do Rimini. Gdy został powołany do wojska, także tam prowadził apostolat wśród kolegów, oddziaływał słowem i przykładem. Kiedy jesienią 1943 r. Rimini znalazło się na linii frontu Albert, który już wcześniej z heroicznym poświęceniem prowadził działalność charytatywną, angażuje się bez reszty w służbę bliźnim. Jeździ rowerem do okolicznych wiosek, niesie pomoc poszkodowanym w bombardowaniach. Po wojnie działa w komisji miejskiej, gdzie odpowiada za przydział mieszkań w zniszczonym mieście. Coraz mocniej angażuje się w działalność polityczną, w 1945 r. przyłącza się do Partii Demokracji Chrześcijańskiej. 5 października 1946 r., w drodze rowerem na wiec wyborczy, zostaje potrącony przez ciężarówkę, umiera tego samego dnia.
Książka to fascynująca opowieść o życiu jednego ze „zwyczajnych-nadzwyczajnych”; młodego, dynamicznego i wysportowanego Alberta, który głęboko umiłował Boga. Rocznikowo był niemal rówieśnikiem Jana Pawła II, który go beatyfikował w 2004 r. Grób bł. Alberta znajduje się w kościele św. Augustyna w Rimini. (akw)