Ksiazki-Sa-Wieczne.blogspot.com
Sheila Walsh to do tej pory zupełnie nieznana mi osoba. Cieszę się jednak, że dowiedziałam się o tej autorce, a przede wszystkim wspaniałym człowieku, gdyż ma wiele mądrych rzeczy do powiedzenia. Być może niektórzy z Was kojarzą ją dzięki poradnikom „Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda” lub „Uwolnij się i wyjdź światu naprzeciw”. Ma męża i syna z którego jest dumna. Jest człowiekiem zupełnie takim jak my, co przedstawia w tej książce poprzez przytaczanie sytuacji ze swojego prywatnego życia. Pokazuje nam, że każda osoba może być złamana na duchu, ale wcale nie znaczy to, że Bóg tych ludzi nie kocha, że ich opuścił…
„Bóg kocha złamanych na duchu i tych, którzy udają, że takimi nie są” to bardzo pozytywna książką, która ma zadanie dać nam „kopniaka”, który wyrzuci nas z dołu na powierzchnię. Chodzi tu o to, aby ukazać miłość Jezusa do każdego człowieka, aby zrozumieć cierpienie, co próbował już przedstawić Lewis w książce „Problem cierpienia”. Sheila Walsh również poruszyła ten problem od każdej strony i w odrobinę prostszy sposób starała się ukazać cele Boga i dodawała siły oraz nadziei czytelnikowi. Najbardziej spodobały mi się oczywiście przykłady z życia wzięte, ponieważ one zawsze są człowiekowi bardzo bliskie i opierając się na nich łatwiej zrozumieć ból który spotkał i nas. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie też opisanie osób z Biblii, np. Hioba, św. Pawła, a na koniec samego Jezusa. Oni wszyscy również byli złamani i sądzili, iż Bóg ich opuścił. Niewiarygodne? A jednak.
Czym jest ból? Wielu sądzi, że karą od Boga, za nasze grzechy, za nieprzestrzeganie praw. To nie prawda! Wiecie jak autorka nazwała to cierpienie? Świętym bólem. Pokazała, że ból może być pełen nadziei, że to dzięki niemu dochodzimy do rzeczy wielkich i pięknych. Pięknie ujęła to pisząc: „Ja w swoim życiu odkryłam, że niektóre z największych Bożych darów przychodzą zapakowane w pudło, przy którego otwieraniu nasz ręce krwawią – ale potem, kiedy zaglądamy do środka, znajdujemy tam coś, za czym tęskniliśmy całe życie.” Mnie te słowa urzekły. Nieraz w moim życiu było dokładnie tak, najpierw towarzyszył mi ból, ale gdyby nie on, nie otrzymałabym tego, czego najbardziej potrzebowałam, byłabym innym człowiekiem. Takich pokrzepiających fragmentów znajdziemy tutaj mnóstwo, niekiedy będą nawet zabawne, a czasem bardzo smutne. Często będą skłaniały do refleksji. Pokażą nam jak ważny jest drugi człowiek, jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem, jak bardzo potrzebujemy Boga, który nigdy nie odchodzi, choć tak nam się może wydawać.
Sheila Walsh to wspaniała osoba i ja chętnie sięgnę po jej pozostałe książki, a do tej wrócę za każdym razem, gdy cierpienie stanie się dla mnie problemem nie do wytrzymania. Dla każdego chrześcijanina ta książka będzie wspaniałym źródłem energii i siły do działania, z wieloma fragmentami z Biblii, które tłumaczą sens cierpienia. Na końcu natomiast znajdziemy jeszcze studium biblijne, które jest świetnym podsumowaniem książki i pozwala na zastanowienie się nad wieloma ważnymi sprawami. Dzięki tym notatkom, możemy wrócić do nich jak często zechcemy i odzyskać nadzieję.